Dlaczego rodeo w Gliwicach nie powinno się odbyć?
Czy rozrywka może usprawiedliwiać cierpienie zwierząt? W przypadku planowanego rodeo w Gliwicach odpowiedź wydaje się jednoznaczna. Wątpliwości dotyczące pochodzenia zwierząt, metod ich wykorzystywania oraz bezpieczeństwa uczestników – w tym dzieci – budzą poważne obawy natury etycznej i prawnej. Niepokojące jest również to, że wydarzenie odbywa się w obiekcie noszącym nazwę firmy deklarującej troskę o środowisko – PreZero.
Tajemnicze byki – skąd naprawdę pochodzą?
Zgodnie ze scenariuszem, częścią wydarzenia ma być „bull riding, czyli pokaz ujeżdżania specjalnie do tego przygotowanych i wytrenowanych byków przez doświadczonych zawodników wielokrotnie i czynnie startujących w całej Europie”. Organizator wydarzenia wskazuje, że byki mają pochodzić z Polski, z siedziby stada o numerze 070540834-001, ze względu na sytuację epizootyczną. Tymczasem według rejestru Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa na dzień 21 lipca 2025 r., w Polsce nie istnieje żadna zarejestrowana siedziba stada prowadząca grupę tresowanych zwierząt. Oznacza to, że deklaracja organizatora nie znajduje potwierdzenia w dostępnych danych. Co więcej, w scenariuszu wydarzenia nie podano żadnych informacji o wcześniejszych występach tych byków w podobnych pokazach ani o osobach odpowiedzialnych za ich tresurę. Nie wiadomo, kto zajmował się ich szkoleniem, jakie stosowano metody oraz w jakich warunkach przebiegał proces treningowy. W kontekście widowiska typu bull riding, które wymaga od zwierząt ekstremalnych reakcji fizycznych i psychicznych, brak takich informacji jest nie tylko niepokojący – może świadczyć o całkowitym braku profesjonalnego przygotowania i troski o dobrostan zwierząt.
Cierpienie wpisane w scenariusz
W scenariuszu wydarzenia przewidziano użycie tzw. popręgów przednich i tylnych. Choć standardowo służą one stabilizacji siodła, w tym przypadku mają być niezależne od siodła i pełnić funkcję stymulującą zachowanie zwierząt. Flank strap uciska okolice słabizny, wywołując u byków reakcje przypominające obronę przed drapieżnikiem – brykanie, kopanie, skakanie. Tego rodzaju stymulacja jest niezgodna z art. 17 ust. 4 ustawy o ochronie zwierząt, który zakazuje zmuszania zwierząt do czynności powodujących ból lub sprzecznych z ich naturą. Ponadto, organizator przewiduje obecność środków farmakologicznych do interwencji chirurgicznych, eutanazji oraz obecność firmy utylizującej zwłoki zwierząt. Oznacza to jednoznacznie, że dopuszcza możliwość poważnych obrażeń, a nawet śmierci zwierząt w trakcie wydarzenia. Takie podejście stoi w sprzeczności z art. 15 ust. 1 ustawy o ochronie zwierząt, który zakazuje metod powodujących cierpienie zwierząt wykorzystywanych w rozrywce.
Dzieci na widowni
Na stronie wydarzenia widnieje informacja, że dzieci do lat 3 mają darmowy wstęp. Co więcej, nie wprowadzono żadnych ograniczeń wiekowych, co oznacza, że nawet najmłodsi mogą uczestniczyć w pokazie, który niesie ze sobą ryzyko kontaktu z obrazami przemocy wobec zwierząt. Taka decyzja organizatora budzi poważne wątpliwości etyczne i wychowawcze. Obserwowanie cierpienia, bólu, paniki i agresji – zarówno ze strony zwierząt, jak i ludzi – może mieć destrukcyjny wpływ na rozwój emocjonalny dziecka. Wrażliwość, empatia i zdolność do współodczuwania kształtują się w pierwszych latach życia, a kontakt z brutalnymi scenami może zaburzyć ten proces. Dzieci nie dysponują narzędziami poznawczymi ani emocjonalnymi, by zrozumieć, co dzieje się na arenie – mogą natomiast zapamiętać przemoc jako coś akceptowalnego lub wręcz rozrywkowego. Rzecznik Praw Dziecka wyraziła negatywną opinię o udziale dzieci w wydarzeniu, apelując do organizatora o jej rozważenie. Udział dzieci w tego typu imprezach nie tylko narusza zasady odpowiedzialnego wychowania, ale może również godzić w ich dobro osobiste. W imię rozrywki nie wolno narażać najmłodszych na kontakt z cierpieniem – ani zwierząt, ani ludzi.
Miasto ma wybór
Ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych zobowiązuje organ do odmowy wydania zezwolenia, jeśli organizator nie spełnia wymogów określonych w przepisach prawa – nie tylko budowlanego, sanitarnego czy przeciwpożarowego, ale także z zakresu ochrony zwierząt (art. 29 ust. 4 pkt 2 w zw. z art. 6 ust. 1 pkt 1 ustawy). Katalog tych przepisów jest otwarty, a ich niespełnienie powinno skutkować odmową. Miasto ma narzędzia, by chronić życie i dobrostan – musi tylko z nich skorzystać. Tym bardziej że wydarzenie odbywa się w obiekcie firmowanym przez PreZero – markę, która publicznie deklaruje troskę o środowisko. Wspieranie imprezy, w której cierpią zwierzęta, stoi w sprzeczności z tym wizerunkiem i może stanowić przykład greenwashingu, czyli pozornego zaangażowania w wartości ekologiczne. Deklaracje nie wystarczą – liczą się czyny. Wspieranie rodeo przez firmę, która deklaruje troskę o planetę, nie tylko podważa jej wiarygodność – może również naruszać obowiązujące przepisy. W tym kontekście zarówno miasto, jak i sponsor wydarzenia, ponoszą odpowiedzialność za to, jakie wartości faktycznie promują.